piątek, 31 stycznia 2014

Tom 1 Rozdział 2 - Ravenclaw

Zaraz po zjedzeniu wszystkich pyszności uczniowie rozeszli się po całym Hogwarcie aby odpocząć w pokoju wspólnym.
Arthur zaraz po wejściu do pokoju wspólnego krukonów usiadł na niebieskim fotelu i rozejrzał się po całym pomieszczeniu.
Było ono okrągłe wszędzie brąz mieszał się z kolorem niebieskim co tworzyło miłą dla oka kompozycje.
Wszędzie stały regały i półki z książkami i stoliki a przy nich po dwa lub cztery krzesła.
Był też kominek w którym wesoło trzaskał ogień a przed nim stały dwa niebieskie fotele.
Na jednym z nich znajdował się Arthur natomiast na drugim właśnie przed chwilą niezauważenie usiadła Nancy i uśmiechnęła się do Arthura.
-I jak Ci się podoba? - zapytała - Mi mama opowiadała o tym miejscu ona też była z Ravenclaw'u. A twoi rodzice?
-Moja mama była w Gryffindorze a tata był mugolem.
-Rozumiem... U mnie oboje są czarodziejami.
-Słuchaj Nancy... Wiesz coś o tej Rose?
-Oczywiście - mruknęła Nancy od niechcenia - to córka Rona i Hermiony Weasly dość często się u nas zjawia ponieważ rodzicie moi i jej lubią pogawędzić o swoich czasach w Hogwarcie.
Ale Arthur przestał jej słuchać zaraz po wypowiedzeniu nazwiska "Weasly" był on zauroczony wyglądem Rose.
Rude włosy zgrabnie opadające na jej ramiona, jej cudowne zielone oczy i jej czarujący uśmiech.
Arthur usłyszał "pstryk!" i wyrwał się z transu a przed swymi oczyma zobaczył postać Nancy pochyloną nad nim i pstrykającą palcami.
-Hej... Pora iść do łóżek śpiący królewiczu.
Arthur wstał przez co włosy Nancy zjechały z jego klatki piersiowej do pasa i opuściły jego ciało.
Kiedy Arthur w końcu przestał myśleć o Rose i zasnął przyśniło mu się jego pierwsze spotkanie z Rose na którym już po krótkiej rozmowie zaczął ją tulić i gładzić jej włosy.
Już miał ją pocałować gdy nagle...
"KRA!" usłyszał z dołu i obudził się aby ubrać się powoli i zejść na dół gdzie grupka pierwszorocznych Krukonów okrążyła stół i wpatrywała się w coś co jak się okazało było czarnym jak noc krukiem.
Podeszła do niego Nancy i puknęła go w czoło
-To jest Avalon... Maskotka krukonów.
-Od kiedy domy mają maskotki?
-W tym roku to wprowadzono... My mamy kruka, Gryffindor ma kota, Hufflepuff borsuka a Slytherin węża... Spójrz! - wykrzyknęła nagle i pokazała na wirujące w powietrzu kartki - losują opiekunów Avalona.
Kartki zaczęły powoli spalać się na popiół aż w końcu pozostały tylko dwie które opadły na ziemię.
Znajdowały się na nich imiona
"Arthur Watergate" i "Nancy Lovegood"
Nancy zaczęła skakać z radości w przeciwieństwie do Arthura który kompletnie nie znał się na hodowli zwierząt.
Arthur i Nancy zostali sami w pokoju wspólnym gdy inni uczniowie znajdowali się w wielkiej sali aby zaopiekować się Avalonem.
Arthurowi jednak po kilku minutach spodobał się Avalon który był jeszcze dość młodym krukiem i bardzo często zataczał koło wokół pokoju wspólnego.
Jednakże Arthur zapomniał o bardzo ważnej rzeczy czyli oknie które pozostawił otwarte więc przy szóstym okrążeniu Avalon niczym strzała wyleciał przez nie i zaczął szybować po błoniach.
Arthur i Nancy bez zastanowienia wybiegli na błonia gdzie kruka obserwowała Rose
-Hej - powiedziała miłym i słodkim głosem - pomóc wam go złapać?
-Oczywiście - powiedziała od razu Nancy - każda pomoc się przyda.
Arthur spojrzał tylko na Rose i zaczerwienił się jak burak więc aby to ukryć wyjął różdżkę i pobiegł za krukiem a za nim pobiegły Nancy i Rose.
Gdy Arthur był już blisko wycelował w kruka i... zatrzymał się... nie znał żadnych zaklęć nie wiedział co zrobić.
Gdy tak stał wpadła na niego od tyłu Nancy i oboje przewrócili się na ziemie.
Gdy Arthur się podniósł zauważył Rose celującą w kruka i wykrzykującą
-Accio Avalon!
Kruk zatrzymał się w powietrzu i wleciał w ręce Rose która bez problemu go złapała i podała Nancy
-Polecam się na przyszłość.
-Dzięki Rose.
-Nie ma sprawy Nancy.
Powiedziała i odeszła.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Tom 1 Rozdział 1 - Hogwart


To zdarzyło się popołudniu Arthur właśnie jadł grzankę z dżemem gdy nagle zadzwonił telefon.
Jego matka podeszła do telefonu i podniosła słuchawkę po czym wymieniła kilka zdań po których na jej twarzy zaczęło malować się przerażenie a z oczu pociekły jej łzy.
-Synu... t-t-tata... N-n-n-nie ż-ży-żyje...
Arthur upuścił grzankę i także zalał się łzami więc matka przytuliła go i zaczęła jeździć mu ręką po plecach.
Arthur ma już 9 lat i mieszka z matką w Londynie właśnie się obudził i jak co rano pobiegł do sypialni mamy aby się z nią przywitać jednak jego mama leżała zakrwawiona na ziemi trzymając w ręku swoją różdżkę koloru czarnego.
Arthur mieszka teraz w Londynie sam jest to wysoki i bardzo chudy jak na swój wiek chłopak. Jego średniej długości włosy z długą grzywką zasłaniającą mu błękitne oczy są koloru czarnego.
Chodzi ubrany najczęściej w lekko podartych Jeansach i białej koszuli w kratę.
Teraz ma już 11 lat i właśnie wyszedł z domu aby zakupić sobie tort na urodziny w cukierni. Kupił on najmniejszy tort z lukrowym napisem "Wszystkiego dobrego w dniu ślubu".
Zapłacił za niego 10 funtów (W Polsce to jest 50 zł więc bez gadania że to mało.) i wyszedł z cukierni aby wrócić z tortem do domu.
Położył tort na talerzu i włożył do niego jedenaście świeczek
-Chciałbym żyć lepiej - Pomyślał i zdmuchnął wszystkie świeczki.
A gdy to zrobił usłyszał że coś rąbnęło o drzwi więc podszedł do nich i otworzył je lecz nic tam nie było prócz jednego pióra które opadło na wycieraczkę.
Gdy spojrzał na nią zauważył na niej list z napisem
"Kuchnia
Baker Street 6
Londyn
Arthur W."
Otworzył kopertę i zajrzał do środka w środku znalazł informację o tym że wyruszy do Hogwartu.
Bardzo się ucieszył ponieważ wiedział o wszystkim co ma robić matka przez tyle lat mu to tłumaczyła.
Szybko zjadł kawałek tortu, spakował się i wyszedł, zamknął i zakluczył drzwi za sobą.
Była dopiero 09:00 więc nie musiał się śpieszyć chociaż i tak to robił by jak najszybciej wyjechać do Hogwartu.
Stanął nareszcie przed dziurawym kotłem i wszedł do środka aby zaraz wyjść i otworzyć przejście na Ul. Pokątną.
Gdy to zrobił wszedł na nią i zaczerpnął zdrowo powietrze.
Rozglądał się i uśmiechał sam do siebie widząc tych wszystkich czarodziejów, czarodziejki, sklepy i pełno innych rzeczy.
Ponownie zajrzał do listu i przeczytał:

Uczniowie klasy pierwszej muszą posiadać:
  1. Trzy komplety szat roboczych koloru czarnego
  2. Jeden płaszcz zimowy z srebrnymi zapinkami
  3. Rękawiczki ze smoczej skóry (Lub podobnego materiału)
UWAGA: Wszystkie stroje powinny mieć naszywki z imieniem!

Książki:
  1. Dzieje Magii Bathildy Bagshot
  2. Standardowa księga zaklęć (1 stopień) Mirandy Goshawk
  3. Teoria Magii Adalberta Wafflinga
  4. Wprowadzenie do transmutacji (dla początkujących) Emerika Switch'a
  5. Tysiąc magicznych ziół i grzybów Phyllidy Spore
  6. Magiczne wzory i napoje Arseniusa Jiggera
  7. Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Newta Scamandera
  8. Ciemne moce: Poradnik samoobrony Quentina Trimble'a
Pozostałe
  1. Jedna różdżka
  2. Jeden kociołek (Rozmiar 2)
  3. Jeden zestaw szklanych lub kryształowych fiolek
  4. Jeden teleskop
  5. Jedna miedziana waga z odważnikami
  6. Studenci mogą mieć każde NIEMAGICZNE i NIEDRAPIEŻNE zwierze.
PRZYPOMINA SIĘ RODZICOM, ŻE STUDENTOM PIERWSZYCH LAT NIE ZEZWALA SIĘ NA POSIADANIE WŁASNYCH MIOTEŁ!
(Chyba że zostaną przyjęci do drużyny)

-Świetnie tylko skąd ja to wszystko wezmę - Pomyślał Arthur i usiadł pod jednym ze sklepów.
Wpadł mu teraz do głowy pewien głupi pomysł.
Wyjął z kufra jedną ze swoich czapek i trzymał w rękach próbując wyłudzić od ludzi pieniądze.
Niektórzy ludzie wrzucali do środka srebrne i brązowe monety natomiast inni wrzucali rzeczy koloru różowego lub pluli do środka.
I właśnie podeszła do niego dziewczyna o blond włosach tak jasnych że aż wydawało się iż są białe i tak długich że sięgały jej do pasa i przyodzianą w nowe szkolne szaty. Dziewczyna wyjęła z kieszeni złotą monetę i wrzuciła mu do czapki po czym uśmiechnęła się do niego i powiedziała
-Jestem Nancy* a ty?
-Arthur
-Czemu żebrzesz o pieniądze czyżby rodzice o Ciebie nie dbali?
-Ja... Ja nie mam rodziców
-Och... W takim razie chodź za mną mam pomysł.
Arthur wybrał z czapki monety i wrzucił do kieszeni a przeżute gumy wyrzucił na ziemie po czym ruszył za Nancy.
Zatrzymali się przed kobietą która wyglądała jak dorosła wersja Nancy i powiedziała (Nancy)
-Mamo... To mój kolega nie ma rodziców i pieniędzy może damy mu kilka pieniędzy?
-Oczywiście skarbie - powiedziała kobieta i wyjęła z kieszeni garść złotych monet którą podała Arthurowi.
-Dz-dziękuje...
-Ależ nie ma za co a teraz ruszajcie niedługa trzeba będzie jechać na peron 9 i 3/4
Arthur razem z nową przyjaciółką ruszyli kupić wszystkie potrzebne rzeczy (i wiewiórkę) aby kilka minut po tym wyruszyć z matką Nancy  na peron 9 3/4 gdzie wsiedli do pustego przedziału i po kilku minutach byli już w wielkiej sali w Hogwarcie gdzie profesor Weasly wyczytywała nazwiska uczniów.
-Weasly, Rose!
Rose usiadła na stołku i założyła na głowę tiarę która od razu wykrzyknęła
-GRYFFINDOR!
Gryfoni zaczęli krzyczeć i przywitali nową Gryfonkę przy stole.
po kilku innych nazwiskach takich jak "Potter, Albus" (Gryffindor) i "Malfoy, Scorpius" (Slytherin)
Profesor Weasly krzyknęła przekrzykując wrzask Ślizgonów powiedziała:
-Lovegood, Nancy
A Nancy szybko podbiegła i usiadła na stołku zakładając tiarę na głowę która siedziała chwilę cicho na jej głowie wykrzyknęła:
-RAVENCLAW!
Arthur już w ogóle nie słyszał wrzasku Krukonów bo profesor Weasly powiedziała:
-Watergate, Arthur
Arthur więc podszedł i usiadł na stołku lecz gdy tiara ledwo dotknęła czubka jego głowy wykrzyknęła
-RAVENCLAW!
Arthur podbiegł do stołu rozwrzeszczanych Krukonów i usiadł obok Nancy.

*Nancy - Czytaj Nansi