Zaraz po zjedzeniu wszystkich pyszności uczniowie rozeszli się po całym Hogwarcie aby odpocząć w pokoju wspólnym.
Arthur zaraz po wejściu do pokoju wspólnego krukonów usiadł na niebieskim fotelu i rozejrzał się po całym pomieszczeniu.
Było ono okrągłe wszędzie brąz mieszał się z kolorem niebieskim co tworzyło miłą dla oka kompozycje.
Wszędzie stały regały i półki z książkami i stoliki a przy nich po dwa lub cztery krzesła.
Był też kominek w którym wesoło trzaskał ogień a przed nim stały dwa niebieskie fotele.
Na jednym z nich znajdował się Arthur natomiast na drugim właśnie przed chwilą niezauważenie usiadła Nancy i uśmiechnęła się do Arthura.
-I jak Ci się podoba? - zapytała - Mi mama opowiadała o tym miejscu ona też była z Ravenclaw'u. A twoi rodzice?
-Moja mama była w Gryffindorze a tata był mugolem.
-Rozumiem... U mnie oboje są czarodziejami.
-Słuchaj Nancy... Wiesz coś o tej Rose?
-Oczywiście - mruknęła Nancy od niechcenia - to córka Rona i Hermiony Weasly dość często się u nas zjawia ponieważ rodzicie moi i jej lubią pogawędzić o swoich czasach w Hogwarcie.
Ale Arthur przestał jej słuchać zaraz po wypowiedzeniu nazwiska "Weasly" był on zauroczony wyglądem Rose.
Rude włosy zgrabnie opadające na jej ramiona, jej cudowne zielone oczy i jej czarujący uśmiech.
Arthur usłyszał "pstryk!" i wyrwał się z transu a przed swymi oczyma zobaczył postać Nancy pochyloną nad nim i pstrykającą palcami.
-Hej... Pora iść do łóżek śpiący królewiczu.
Arthur wstał przez co włosy Nancy zjechały z jego klatki piersiowej do pasa i opuściły jego ciało.
Kiedy Arthur w końcu przestał myśleć o Rose i zasnął przyśniło mu się jego pierwsze spotkanie z Rose na którym już po krótkiej rozmowie zaczął ją tulić i gładzić jej włosy.
Już miał ją pocałować gdy nagle...
"KRA!" usłyszał z dołu i obudził się aby ubrać się powoli i zejść na dół gdzie grupka pierwszorocznych Krukonów okrążyła stół i wpatrywała się w coś co jak się okazało było czarnym jak noc krukiem.
Podeszła do niego Nancy i puknęła go w czoło
-To jest Avalon... Maskotka krukonów.
-Od kiedy domy mają maskotki?
-W tym roku to wprowadzono... My mamy kruka, Gryffindor ma kota, Hufflepuff borsuka a Slytherin węża... Spójrz! - wykrzyknęła nagle i pokazała na wirujące w powietrzu kartki - losują opiekunów Avalona.
Kartki zaczęły powoli spalać się na popiół aż w końcu pozostały tylko dwie które opadły na ziemię.
Znajdowały się na nich imiona
"Arthur Watergate" i "Nancy Lovegood"
Nancy zaczęła skakać z radości w przeciwieństwie do Arthura który kompletnie nie znał się na hodowli zwierząt.
Arthur i Nancy zostali sami w pokoju wspólnym gdy inni uczniowie znajdowali się w wielkiej sali aby zaopiekować się Avalonem.
Arthurowi jednak po kilku minutach spodobał się Avalon który był jeszcze dość młodym krukiem i bardzo często zataczał koło wokół pokoju wspólnego.
Jednakże Arthur zapomniał o bardzo ważnej rzeczy czyli oknie które pozostawił otwarte więc przy szóstym okrążeniu Avalon niczym strzała wyleciał przez nie i zaczął szybować po błoniach.
Arthur i Nancy bez zastanowienia wybiegli na błonia gdzie kruka obserwowała Rose
-Hej - powiedziała miłym i słodkim głosem - pomóc wam go złapać?
-Oczywiście - powiedziała od razu Nancy - każda pomoc się przyda.
Arthur spojrzał tylko na Rose i zaczerwienił się jak burak więc aby to ukryć wyjął różdżkę i pobiegł za krukiem a za nim pobiegły Nancy i Rose.
Gdy Arthur był już blisko wycelował w kruka i... zatrzymał się... nie znał żadnych zaklęć nie wiedział co zrobić.
Gdy tak stał wpadła na niego od tyłu Nancy i oboje przewrócili się na ziemie.
Gdy Arthur się podniósł zauważył Rose celującą w kruka i wykrzykującą
-Accio Avalon!
Kruk zatrzymał się w powietrzu i wleciał w ręce Rose która bez problemu go złapała i podała Nancy
-Polecam się na przyszłość.
-Dzięki Rose.
-Nie ma sprawy Nancy.
Powiedziała i odeszła.